Krzysztof Rutkowski – niegdyś detektyw bez licencji, dziś bardziej celebryta niż śledczy, a mimo to wciąż potrafi znaleźć się w centrum wydarzeń. Tym razem nie chodzi jednak o kolejną głośną. Rutkowski przebywa w Tajlandii, gdzie – jak sam mówi – „otarł się o śmierć”. Wszystko przez trzęsienie ziemi, które nawiedziło Bangkok i okolice.
W Bangkoku w piątek ziemia zaczęła się trząść, a jeden z tamtejszych wieżowców runął jak domek z kart. Pod gruzami uwięzionych zostało kilkadziesiąt osób. Na miejscu zameldował się również Krzysztof Rutkowski. Nie wiadomo dokładnie, co tam robił, ale jedno jest pewne: znalazł się bardzo blisko epicentrum całego tego dramatu. I od razu odpalił relację na Instagramie.
Jesteśmy na miejscu, gdzie doszło do ogromnej katastrofy. Przed chwilą był wywiad z robotnikiem, który przeżył. Muszę wam powiedzieć, że zjechały się tutaj telewizje praktycznie z całego świata. Akcja ratownicza w dalszym ciągu trwa. Szukają ludzi żywych, ale myślę, że pod tym gruzowiskiem niestety jeszcze jest wiele osób, które zostaną wydobyte martwe – mówi Rutkowski na jednym z nagrań.
„Pan Bóg dał mi drugie życie”
W kolejnym filmiku Rutkowski mówi już nie tylko o sytuacji na miejscu katastrofy, ale też o własnych przeżyciach:
Jesteśmy na miejscu, gdzie można powiedzieć, że otarłem się o śmierć. Pan Bóg dał mi drugie życie. Zobaczcie, co tu się dzieje. W tym momencie trwa akcja ratownicza. Pokażę wam zaraz miejsce, gdzie wczoraj doszło do największej tragedii w Bangkoku po trzęsieniu ziemi.
Okazuje się jednak, że Krzysztof Rutkowski to niejedyna znana postać z Polski obecna teraz w Tajlandii. Adrianna Eisenbach – kojarzona z programu „Królowe życia” – również relacjonuje wydarzenia z egzotycznego raju. Mieszka na wyspie Koh Samui i choć znajduje się setki kilometrów od Bangkoku, też poczuła skutki kataklizmu.
Trzęsienie ziemi nawiedziło regiony Tajlandii oraz sąsiedniej Mjanmy w piątek rano czasu lokalnego. Skutki były odczuwalne szczególnie w Bangkoku – stolicy kraju i jednym z najgęściej zaludnionych miast Azji Południowo-Wschodniej. Zawalił się co najmniej jeden wieżowiec mieszkalny. Kilkadziesiąt osób znalazło się pod gruzami. Sytuacja nadal jest rozwojowa – bilans ofiar nie jest jeszcze znany. Tymczasem mieszkańcy Bangkoku przeżywają prawdziwy koszmar – dla nich to nie temat do relacji na Instagramie – to codzienność pełna strachu i niepewności o los bliskich.

Cześć. Nazywam się Iwona Samulska-Cegielska i jestem dziennikarzem. Specjalizuję się w tematyce show-biznesowej. Chcesz mi coś powiedzieć? Napisz na: kontakt@homiki.pl