literatura LGBT
Zadaniem dobrych książek jest nie tylko przecieranie nowych szlaków, ale także wyraziste i empatyczne ukazywanie po raz kolejny może, ale nieco inny i bardziej wyrazisty tego, co już wiemy. Przecież i tak wszystko już było i wszystko powtarzamy na nowo. Ważne jest natomiast jak – to „jak” robi różnicę, to „jak” stanowi o wartości.
Jaki jest najstarszy materialny ślad homoseksualnego zachowania człowieka. Czy może to jakiś tekst w granicie, na papirusie lub glinie? Jakaś figurka albo naskalny piktogram czy też petroglif? Paweł Fijałkowski wskazuje na inne tropy. Otóż mogą to być słowa i symbole.
Ponad sto temu, w 1907 roku, mieliśmy w Polsce wielki transpłciowy coming-out. Znany młodopolski poeta, pisarz, dramatopisarz, krytyk literacki i tłumacz, przypisany po urodzeniu do płci żeńskiej, mający reputację „skandalistki”, zdecydował się na niezwykle odważny krok: ujawnił otoczeniu swoją tożsamość płciową.
Przybywam oto na spotkanie, sala pełna prawie, wypełniona rzeszą czytelników spragnionych ambitnej literatury. I oto ceniony poeta i prozaik, członek ZLP M. Białoszewski odczytuje fragmenty swojego właśnie powstającego utworu (work in progress, chciałoby się powiedzieć), i słyszę wraz, że…
Wbrew temu, jak promowana jest ta książka, nie jest to pozycja dla czytelników żądnych taniej sensacji. Ci z pewnością się zawiodą. To dokument cenny dla znawców biografii i miłośników Gombrowicza.
Przypadkowy czytelnik po przeczytaniu zdania wstępnego tej recenzji może odnieść wrażenie, iż będzie miał do czynienia z opowieściami lesbijskimi a’la „Słowo na L”. Otóż nie. Przede wszystkim większość spośród dziewięciu zamieszczonych opowiadań należy do szeroko pojmowanej fantastyki: mamy tu i fantasy, i magiczny realizm, i science fiction, przy zaledwie dwóch opowiadaniach typowo obyczajowych.
Rafał nie jest odważnym człowiekiem. Cóż, to wręcz eufemizm… Pewną karą dla niego jest to, że za własne tchórzostwo cierpi katusze, i to z dnia na dzień coraz większe.
Najlepszym momentem książki jest scena, w której chłopaki z branżowego obozu przebierają się za dziewczyny i w takich strojach idą do wiejskiej pijalni piwa. Nie wiem, czy autorka miała świadomość, że tworzy idealnie queerową sytuację, która zawiera w sobie olbrzymi ładunek wywrotowy i rewolucyjny… – zachęcamy do lektury recenzji książki, a dla zainteresowanych – konkurs!
Coraz rzadziej rozmawiałyśmy przez telefon. Albo ona była w Bośni, skąd swobodę telefonowania za granicę ograniczały kosmiczne ceny za połączenie, albo ja nie pozostawałam dostatecznie długo w jednym miejscu, aby dłużej niż przez dwa dni posługiwać się tym samym numerem telefonu.
Carla powiedziała, że jutro będzie najszczęśliwszy dzień w jej życiu. W moim także. Powiedziałam, że nasze mamy na pewno też tak powiedzą, kiedy nikt nie będzie słyszał. Mówią, że już wystarczy tego ukrywania się. Ludzie muszą się w końcu przyzwyczaić.
|
|