Jerzy Piątek
Głupota, często powtarzana, staje się faktem. Jakby faktem, ale w głowach ludzi staje się pewnikiem nie mniej nienaruszalnym od stałych matematycznych czy fizycznych. Zjawiskiem faktokształtnym są popularne od lat twierdzenia, jakoby katolicy byli w Polsce dyskryminowani. Dyskryminowana jest również prawa strona sceny politycznej: z powodu lewacko-liberalnej zmowy, rzecz jasna.
Zgłoszenie ustawy o związkach do Sejmu, wypowiedzi homofilne nie czynią z RP partii, z którą można budować przyszłość (i mam tu na myśli nie tylko cele LGBT, ale w ogóle przyszłość obywatelskiej Polski). Obawiam się, że obecność Roberta Biedronia i Anny Grodzkiej w Ruchu Palikota to tylko listek figowy zakrywający kompletną polityczną amatorszczyznę.
Zostać czy wyjechać? Powalczyć czy usunąć się w cień? Brać jeszcze kiedykolwiek udział w wyborach czy kontestować system, udając się na wewnętrzną emigrację? Jak sobie dać radę z bezsilnością wobec rzeczywistości? Od tygodnia z takimi pytaniami boryka się zapewne wielu i wiele z nas, którym jeszcze zależy. Jednej odpowiedzi nie ma.
Stało się. W Sejmie w końcu mówi się o związkach partnerskich! Tym razem projekty ustaw nie zniknęły jak za sprawą czarodziejskiej różdżki z planu obrad. Na Wiejskiej słychać wrzaski, cywilizowanej dyskusji nie ma. Pomimo to uważam, że na naszych oczach dzieje się Historia. Na przekór nienawistnikom.
Radar na drodze to nie jest główny problem i dziś temat znaczy już naprawdę niewiele. Nie zbliży nas do rozstrzygnięć ważnych kwestii, które już dziś powinny być w Polsce podejmowane, a przed którymi to pytaniami nie uciekniemy – na przykład jak sobie radzić z wolnością?
Święta, święta i po świętach. Choinka rozebrana, resztki z wigilijnego stołu zjedzone, a prezenty cieszą oko. Chciałoby się pożyć w świątecznej sielance przynajmniej do Sylwestra i być może dałoby się to osiągnąć (urlop!), dobry nastrój psuje jednak wspomnienie świątecznych homilii w co ważniejszych polskich kościołach.
Poczucie zażenowanie to emocja towarzysząca dziś każdemu lewicowemu intelektualiście – powiedział mi w ubiegłym tygodniu mój dobry znajomy, dodając z przekonaniem, że to znak czasu. W trakcie dyskusji, jaka się wówczas między nami wywiązała, doszliśmy obaj do wniosku, że zażenowanie powinno towarzyszyć dziś wszystkim rozsądnym i otwartym, bez względu na wyznawany światopogląd.
Nadeszła zima, sypnęło śniegiem i skończył się trwający już chyba ze dwa miesiące listopad. Sypnęło śniegiem i w szarej, późnojesiennej Polsce zrobiło się od razu czyściej i ładniej i bardziej stonowanie. To jednak tylko pozór, mrzonka, czcze marzenie, bo w przestrzeni publicznej krążą wciąż te same tematy.
Gdyby zapytać, z jakich środowisk rekrutuje się najwięcej homofobów, to większość z nas pewnie by wskazała partie, partyjki, organizacje i grupy prawicowe, konserwatywne oraz narodowe. I odpowiedzi te byłyby jak najbardziej prawdziwe, lecz niepełne, ponieważ jedną z najbardziej homofobicznych i dyskryminujących grup są sami geje.
Wirtualny światek medialny nie znosi próżni, dlatego tematy zastępcze ciurkiem zastępowane są innymi produktami tylko z grubsza przypominającymi rzetelne informacje, debaty publiczne i narodowe dyskusje.
|
|