Zabierzcie mi moją miłość do przyjaciół, moje płomienne, natarczywe poczucie ważności, cudowności i ciekawości ludzkiego życia, a będę jedynie błoną, włóknem, bezbarwnym, bez życia.
W poprzednich rozdziałach spotkaliśmy szereg kobiet, które głęboko interesowały Virginię Woolf nie tylko jako przyjaciółki, ale także jako pierwowzory bohaterek jej powieści. Kiedy się bada jej korespondencję i związki z tymi kobietami, na światło dzienne wychodzą rozmaite aspekty osobowości Virginii: jej brak pewności siebie, poczucie stłumienia i awersja do miłości fizycznej (Julia, Stella), jej zdolność do silnej, trwałej i płomiennej miłości (Violet, Vanessa, Vita), jej żarliwa, gniewna wiara w równość kobiet (Ethel), jej dziwna zdolność do jednoczesnego okazywania fascynacji i wstrętu, okrucieństwa, snobizmu (Katherine, Ottoline) i jej zdolność do empatii (Carrington). Stopniowo udało nam się stworzyć portret Virginii Woolf jako rzeczywistej, choć skomplikowanej kobiety. Jednak są jeszcze niewypełnione luki; młode lata Woolf, na przykład, są ogólnie gorzej udokumentowane, a jednak, kiedy się je bada, pozwala to na dający wiele satysfakcji, bliski wgląd nie tylko w życie późnowiktoriańskiej Angli, ale także w serce, umysł i ambicje niezwykłej młodej kobiety.
Tym, którzy o Virginii Woolf wiedzą niewiele ponad to, co przeczytali w urywkach szukających sensacji reportaży o jej samobójstwie i seksualności, czy zaczerpnęli z pełnych udręki portretów w książkach i filmach o „obłąkanej” kobiecie ogarniętej obsesją samobójstwa, obrazem, jaki najczęściej przychodzi do głowy, kiedy wymienia się nazwisko „Woolf”, jest znękana, starsza, krucha dama z jej późniejszych fotografii. Jest faktem irytującym, choć nieuniknionym, że dla wielu osób najbardziej interesującą sprawą w jej życiu jest to, jak zdecydowała je zakończyć.
Ale Virginia Woolf żyła przez pięćdziesiąt dziewięć długich, bogatych, wypełnionych wydarzeniami lat i choć często, niestety, wspomina się i omawia tylko jej ostatnie lata, to właśnie te wczesne, między 1895 a 1906 rokiem okazują się o wiele bardziej fascynujące; częściowo dlatego, że są do dziś mniej zbadane przez biografów, ale przede wszystkim dlatego, że są to lata, kiedy kształtowały się surowe emocje, pączkował talent pisarski, a Virginia rozwijała się jako kobieta właśnie pod wpływem pełnego udręki doświadczenia życiowego, jakie dało jej wiktoriańskie wychowanie w narzucających mnóstwo ograniczeń warunkach Hyde Park Gate 22.
Żadna z pozostałych kobiet, występujących w tej książce, nie przeżyła niczego, co można by porównać z niewiarygodnym łańcuchem śmierci, załamań i traumatycznych wydarzeń, jakich doświadczyła Virginia, nim ukończyła dwadzieścia pięć lat. Większość z nich, wspierana przez konwencjonalne wykształcenie, zamożność, czy przez rodzinę o liberalnych poglądach, miała w gruncie rzeczy niczym niewyróżniające się dzieciństwo. Jest więc tym bardziej zdumiewające, że Virginia, nie mając formalnego wykształcenia, niepewna siebie i jako nastolatka niemal ciągle w żałobie, zdołała wyjść obronną ręką z tak trudnych początków: nie tylko przetrwała życie na Hyde Park Gate, ale umiała również użyć go jako inspiracji. Osiągnęła i utrzymała wielki sukces literacki, stając się sławniejsza niż którakolwiek z jej przyjaciółek i współczesnych. Z tego powodu, choć niekiedy trudno jest odczuwać sympatię do Virginii Woolf jako osoby (bo jak większość ludzi, umiała być okrutna, nieuczciwa i niecierpliwa), o wiele trudniej jest nie szanować jej osiągnięć. […]
Vanessa Curtis „Kobiety Virginii Woolf”
Wydawnictwo “Dom na wsi”
Przekład: Maja Lavergne
Objętość: 296 ston
Format: 13,5 x 20 cm
Oprawa twarda
ISBN 83-919992-1-1
Cena detaliczna 36,00 zł
[Re: Kobiety Virginii Woolf – fragment książki]
Virginia jest cudowna,jest moja ogromna inspiracja