Spis treści
ToggleNie ma co owijać w bawełnę – życie potrafi przywalić z całej siły. Doskonale wie o tym dobrze Tomasz Jakubiak, znany kucharz i juror „Masterchefa”, który od miesięcy zmaga się z rzadkim nowotworem. W sobotnim wydaniu „Dzień Dobry TVN” opowiedział o swojej walce, leczeniu w Izraelu i codziennych trudnościach, które stały się jego nową rzeczywistością.
Izrael – ostatnia deska ratunku
Kiedy usłyszał diagnozę, wiedział jedno – nie zamierza się poddać. Leczenie w Polsce nie przynosiło oczekiwanych efektów, więc pojawiła się opcja wyjazdu do Izraela. Koszt terapii był astronomiczny. Na szczęście ludzie pokazali, że mają wielkie serca – dzięki zbiórce udało się zebrać potrzebne środki.
W Izraelu jednak czekała go prawdziwa szkoła przetrwania. Leczenie było brutalne, a ból… trudny do opisania. Jakubiak nie owijał w bawełnę:
Musieli mnie wręcz przypinać pasami do łóżka, bo ból przeszedł moje oczekiwania i w tej chorobie ten ból to jest najgorsza rzecz, jaka może być, coś niebywałego. Guz kości, to takie coś jakby ktoś wam się wwiercał w udo, w ręce, w stopy.
Jego żona Anastazja wspomina, że lekarze musieli znaleźć sposób na opanowanie bólu i jednocześnie utrzymać kuchara w dobrej formie:
Zrobili dwa tygodnie przerwy, żeby Tomka wyregulować pod kątem bólu, zejść ze środków takich, które powodowały, że on dużo nie pamiętał, że był nieświadomy. Żeby brał mniej, a żeby te leki bardziej skuteczne były – wyznała
Powrót do domu – nowe wyzwania
Po intensywnym leczeniu Jakubiak wrócił do Polski. Ale to nie była bajkowa scena powrotu do zdrowia. Wręcz przeciwnie – ciało było wyniszczone, a organizm potrzebował czasu na odbudowę.
Jest ból. Po wczorajszej fizjoterapii mam tak spuchnięte nogi, że nie mogę wytrzymać. Schudłem do granic możliwości, bo ważę 52 kilogramy, więc ten organizm musi nauczyć się na nowo trzymać to wszystko.
52 kilogramy… To mniej niż waży przeciętny nastolatek, ale mimo tego Jakubiak nie traci ducha walki.
Nie wiem, skąd się bierze ta energia, ale fakt faktem, że sam siedząc po nocach zastanawiam się, skąd jeszcze mam siłę na to, żeby po prostu wstawać i to wszystko robić. Tu siedzi moja motywacja. Tam jest druga moja motywacja – mała, latająca po ziemi.
Ta „mała motywacja” to jego 4-letni syn.
Wsparcie fanów i uczestników „Masterchefa”
Choć życie Jakubiaka wywróciło się do góry nogami, jedno pozostało bez zmian – wsparcie ludzi. Nie tylko rodziny i przyjaciół, ale także widzów i uczestników „Masterchefa”. Kiedy oglądał pierwszy odcinek nowej edycji programu, emocje go przytłoczyły:
Nie pamiętam ile razy płakałem, ile razy musiałem przerwać program, jak zobaczyłem, jak dzieci mnie wspierają, jak dużo osób jest za mną. To jest niesamowite.
Mimo bólu i trudności Tomasz Jakubiak nie zamierza składać broni. Nie jest typem człowieka, który łatwo odpuszcza.
Ona jest gdzieś (energia – przyp. redakcji), tylko zakopała się na chwilkę. Po prostu ilość bólu jest dużo cięższa do przejścia, ale to wszystko minie. Nie ma opcji, że się poddam. Póki nie padnę całkowicie, to będę robił wszystko, co tylko mogę, by wyjść z tego choróbska.




Cześć. Nazywam się Iwona Samulska-Cegielska i jestem dziennikarzem. Specjalizuję się w tematyce show-biznesowej. Chcesz mi coś powiedzieć? Napisz na: kontakt@homiki.pl