Smutne wyznanie Urszuli. Choroba przyszła nagle i w najgorszym momencie

Smutne wyznanie Urszuli. Choroba przyszła nagle i w najgorszym momencie

Nie masz czasu na przeczytanie artykułu? Przesłuchaj go:

Urszula – jej charakterystyczna barwa głosu oraz ogromna ilość przebojów znane są wielu osobom. Za jej sukcesami na scenie kryją się historie, o których nie każdy ma pojęcie. W przypadku Urszuli to opowieść o zmaganiach z chorobą, trudnych chwilach i niespodziewanej pomocy, która przyszła, gdy wydawało się, że wszystko idzie pod górkę.

Od Lublina do wielkiej kariery

Urszula urodziła się w Lublinie w 1960 roku. Już jako dziecko ciągnęło ją do muzyki – grała na akordeonie i fortepianie, a później zaczęła śpiewać. Niewielu wtedy przypuszczało, że ta dziewczyna z małego miasta stanie się jedną z największych gwiazd polskiej sceny muzycznej.

Wszystko nabrało tempa w 1978 roku, gdy wystąpiła na festiwalu w Opolu. Ale prawdziwy przełom przyszedł kilka lat później, kiedy zaczęła współpracować z Budką Suflera. No bo kto nie kojarzy hitów „Dmuchawce, latawce, wiatr” albo „Konik na biegunach”. To były piosenki, które katowano na każdej domówce i szkolnej dyskotece.

Jednak życie artystki to nie tylko blask reflektorów i owacje na stojąco. Za kulisami działy się rzeczy, o których mało kto wiedział.

Choroba, która zmieniła wszystko

W połowie lat 80. Urszula była już rozpoznawalną gwiazdą. W tym czasie poznała Stanisława Zybowskiego – gitarzystę i kompozytora, który szybko stał się miłością jej życia. Niedługo później urodził im się syn Piotr. Mieli życie jak w bajce. Niestety po narodzinach syna Urszula zaczęła zmagać się z depresją poporodową. Dziś temat ten jest znacznie lepiej rozumiany i omawiany, ale wtedy nikt o tym nie mówił głośno. Kobiety były zostawiane same sobie z emocjami i trudnościami. Nie inaczej było w jej przypadku.

Gucio był moim pierwszym dzieckiem, wszystko było nowe i nieznane. Dla Staszka to nie był debiut, bo miał dwójkę dzieci z pierwszego małżeństwa, a więc wiedział, jak postępować z niemowlakiem, że płacz dziecka, nieprzespana noc to nie koniec świata – wspomina Urszula w rozmowie z magazynem „Claudia”.

Urszula była matką, która często samotnie spacerowała po parku z maleństwem i walczyła ze łzami. Stanisław często wyjeżdżał na koncerty, a ona zostawała sama ze swoimi myślami i obawami.

Tuż po porodzie wróciłam z Lublina do Warszawy z maleńkim Guciem do naszego wynajmowanego mieszkania. […] Leciały mi łzy, snułam się z wózkiem po parku albo patrzyłam przez okno. Wtedy nie mówiło się odepresji poporodowej. Ale ze mną coś się działo – dodała.

Niespodziewane wsparcie od sąsiadki

Okazało się, że w chwilach samotności Urszula mogła niespodziewanie liczyć na najbliższą sąsiadkę. Osobę, którą do dnia dzisiejszego wspomina ciepło i z wielką radością.

Bardzo ważną osobą była dla mnie Lila, moja sąsiadka z bloku na Ochocie. Minęło wiele lat, ale myślę o niej z ogromną wdzięcznością. Nie wiem, co by się stało, gdyby nie ona. Ona mnie uratowała przede mną samą, przed czarnymi myślami – opowiada artystka.

Lila była samotną matką wychowującą syna i doskonale rozumiała emocje Urszuli. Zaczęły spędzać razem czas – rozmowy przy kawie czy wspólne spacery okazały się lekiem na całe zło. Lila dawała Urszuli poczucie bezpieczeństwa i normalności. Dzięki niej wokalistka mogła oderwać się od codziennych trosk. To właśnie ta relacja pomogła jej stanąć na nogi.

Kiedy sytuacja rodzinna Urszuli się ustabilizowała, wokalistka i jej mąż postanowili spróbować szczęścia za oceanem. Wyjechali do Stanów Zjednoczonych pod koniec lat 80., ale rzeczywistość okazała się mniej kolorowa niż ich marzenia. Po kilku latach wrócili do Polski i zamieszkali pod Warszawą.

Niestety los miał dla nich kolejną próbę – Stanisław zachorował na raka wątroby i zmarł w 2001 roku. To był cios prosto w serce dla Urszuli i ich syna Piotra.

Mimo tej tragedii życie toczy się dalej. Kilka lat później artystka znalazła szczęście u boku Tomasza Kujawskiego – mężczyzny młodszego od niej o 20 lat! Razem doczekali się syna Szymona i od tamtej pory tworzą zgodny duet zarówno prywatnie, jak i zawodowo.

Smutne wyznanie Urszuli. Choroba przyszła nagle i w najgorszym momencie
Smutne wyznanie Urszuli. Choroba przyszła nagle i w najgorszym momencie

Najnowsze artykuły