Damian Niebieski
Wydało się. Pisałem o tym od dawna i przeczuwałem, że w końcu ktoś o tym powie głośno. Gejów w czasie Powstania Warszawskiego nie było. Pojawili się dopiero w tej komunie szarej. Nauczyli się kombinowania, przeginania, opalania w Międzyzdrojach. I poszło!
Rano w radiu Monika Olejnik kolejny raz zadaje pytanie o gejów i lesbijki. Potem Agnieszka Holland otwarcie przed kilkumilionowym audytorium mówi o Oskarach i przy okazji o swojej córce i jej partnerce, które podobno uwielbiają galę. Lekko znudzony wczesnym popołudniem oglądam debatę w TVP Info o rozwiązaniach dla mniejszości seksualnych. Internet aż huczy. Odświeżam gazetę, a tam nowa akcja: Rodzice i ich homoseksualne dzieci!
Przeglądając na Youtube filmy akcji FCKH8, która walczyła o niewpisanie poprawki zakazującej małżeństw tej samej płci w Kalifornii, natknąłem się na video, w którym w bardzo dosadnych słowach Mr. T wykrzykuje „What’s the big fu****’ deal?!”. I sam nie znam odpowiedzi na to pytanie.
Mijamy się, wrogo spoglądając na siebie lub wcale nie zauważając. Nie rozumiemy ich potrzeb, a oni naszych pragnień. Tylko sporadycznie, przy okazji parad i marszów wymieniamy swoje poglądy. Z reguły w sposób mało pokojowy i mało kulturalny. I tak bez końca.
Pszczelarze orzekli, że są przeciw związkom, bo emancypacja gejów przyczynia się do masowego znikania całych rojów. Pszczoły homoseksualne to trutnie i nie chcą zbierać pyłku. Lecą hen, nie wiadomo dokąd i tyle po nich…
Geje i lesbijki są w gorszej sytuacji, bo ich „gejostwa” i „lesbijstwa” nie widać. Dzięki temu mogą żyć w ukryciu długie lata, choć nie wiedzą, że sami na tym tracą i traci całe środowisko, bo trudniej walczyć o coś, gdy tak ciężko jest się policzyć, a politycy mogą nas zbywać machaniem i ręki i mówić o garstce osób na paradzie gdybyśmy braku debaty.
Stanowiska zaczynają się polaryzować. Jest minister sprawiedliwości, który otwarcie głosi treści nieprzychylne środowisku LGBT. Jest PiS, które Konstytucję najchętniej wymieniłoby na katechizm kościoła katolickiego. Jest poseł PO, który twierdzi, że tylko małżeństwo daje stabilność związkom. I ja się z tym zgadzam. Naprawdę.
Ostatnio, jak zwykle, czekałem na autobus, w międzyczasie zaglądając przez ramię pewnej pani, która przeglądała szybko „Fakt”. Na jednej ze stron Anna Grodzka. Nie na barykadach, nie w Sejmie, ale w sklepie odzieżowym. Tabloid wykrył, że posłanka robi zakupy w sklepie dla puszystych i poświęca temu dużo uwagi, aby odpowiednio dopasować elementy garderoby. Podobno to problem wielu jej rodaczek.

Będzie jatka. Zostaną wystawione największe działa – religia, kościół, krzyż, tradycja, dzieci, kryzys finansowy, kryzys lokalny, kryzys azjatycki i afrykański, kryzys przemysłowy (wskaźniki PMI…), i kryzys na Wall Street, kryzys mlekowy i tak dalej. Naprzeciwko, jako odnawialne mięso armatnie, gej i transseksualistka.
 „Co nas motywowało? Najchętniej bym odpowiedział – głupota… Ale wtedy – jakieś marzenia, które gdzieś tam mieliśmy.”
|
|