Są na ziemi i niebie rzeczy, o których nie śniło się filozofom. W szczególny sposób ta sentencja odnosi się do japońskiej kultury popularnej. Gdy natrafiłam na komiksy furry, byłam przekonana, że nic mnie już nigdy w komiksie nie zaskoczy. No, może trochę. Na pewno nie spodziewałam się natrafić na serial, w którym grupa młodych dziewcząt uczy się w prowadzonej przez starożytną sektę szkole, jak być idealnymi lesbijkami, ani na komiks, który wygląda jak „Europa da się lubić”, z zastrzeżeniem, że zarówno prowadzący, jak i uczestniczy cierpią na schizofrenię. Ach.
Pierwszy z tytułów to „Truskawkowy chaos w cieniu zakwitających dziewcząt” (cytat z Prousta pozostaje bez związku z treścią utworu), w skrócie „Strawberry panic” (czasami z wykrzyknikiem), autorstwa Sakury Kimino. Akcja utworu rozgrywa się w sielankowej miejscowości o jakże japońskie nazwie Astraia, w której mieści się zespół szkół prywatnych: podstawówka Świętej Lulim, gimnazjum Świętej Spiki oraz liceum Świętej Miator (uwielbiam, gdy Japończycy starają się nadać nazwom egzotyczne, „europejskie” brzmienie). Każda z nich ma inny mundurek: Lulim słodki i różowy, Spika biały, przypominający mundur (acz miałabym zastrzeżenia co do długości spódniczki), a Miator najbardziej skomplikowany, budzący skojarzenia z habitem, strojem pokojówki oraz szalonym krawcem, który wszędzie przyszywa falbanki. Nie są to bynajmniej jakieś zwykłe szkoły – już na pierwszy rzut oka uderza ich rozmiar: grunty szkolne obejmują całe wzgórze za miastem oraz kawał lasu, mieszczą się na nich dormitoria (truskawkowe – a czemu by nie?), basen pływacki oraz tor do wyścigów konnych, nie mówiąc już o samych stajniach, wybiegach i pastwiskach (zawody jeździeckie są bardzo ważne dla uczennic i personelu Świętej Spiki). Najbardziej rzucającym się w oczy budynkiem na terenie zespołu jest położona na szczycie wzgórza zdumiewająco duża świątynia, która wygląda znajomo – przynajmniej dla tych, którzy mają w okolicy neogotyckie kościoły parafialne. Gdy już jednak naiwna dusza wejdzie do środka, by się pomodlić, zauważy nadmiar elementów kwiatowych w dekoracjach, za to ani jednego krzyża – nawet przy ołtarzu. Właśnie.
Wbrew pozorom bowiem Astraia nie jest szkołą katolicką, nawet jeśli wokół kręci się sporo kobiet ubranych jak zakonnice. O nie – są one kapłankami kultu Izydy, a szkoła przeznaczona jest dla dziewcząt z (nieprzyzwoicie bogatych) rodzin będących wyznawcami jej kultu. A jest to kult szczególny – wystarczy powiedzieć, że grunty szkolne mają status miejsca świętego, na który nie mogą wkroczyć mężczyźni, a że akcja utworu rozgrywa się w szkole, minus dwie wycieczki (w góry oraz do letniej posiadłości jednej z uczennic), nie spotkamy w serii ani jednej postaci męskiej, co dla wielu odbiorców jest dużym plusem. To bynajmniej nie wszystko – kapłanki starają się pomóc dziewczętom obudzić swój ukryty homoseksualizm; związki między dziewczętami są nie tylko tolerowane, ale wręcz popierane, czemu służą nawet reguły szkoły, wedle których dwie dziewczyny muszą dzielić pokój w dormitorium od przybycia do zakończenia nauki (co ma pomagać im w nauce rozwiązywania konfliktów), a ponadto każda dziewczyna na o rok starszą koleżankę, której musi sprzątać pokój, prać ubrania itp. – ogólnie służyć za pokojówkę – w zamian za co otrzymuje pomoc w nauce i przy odrabianiu zadań.

Kawiarenka w podstawówce Lulim
Każda z tych dziewczyn wydaje się być zainteresowana naszymi siostrami w bardzo szczególny sposób (w końcu to szkoła kultu Izydy, bogini wszystkich lesbijek), a Shizuma nawet całuje Nagisę na powitanie – bynajmniej nie w policzek czy w czółko. Po tak mocnym wstępie reszta gry, prowadzonej do połowy 2006 roku, okazuje się być rozczarowująca, przynajmniej dla tych, którzy – tak jak ja – zabrali się za czytanie wietrząc yuri. Co prawda fabuła (której na dobrą sprawę jest niewiele) opiera się na relacjach między dziewczętami, jednak żadna z nich nie została jednoznacznie przedstawiona jako zauroczenie – na dobrą sprawę jest to opowieść szkolna, jakich wiele. Zdobyła jednak wystarczającą popularność, by stworzono grę na jej podstawie. A ponieważ do tradycji japońskiej należy podbijanie sprzedaży gier poprzez emisję serii animowanych stworzonych na ich podstawie, w kwietniu 2006 roku wystartowało anime „Strawberry panic”, pisane bez wykrzyknika.

Sekwencja otwierająca. DVD „Strawberry Panic” wydano w trzech wersjach: standardowej (takiej, jaką pokazano w telewizji), reżyserskiej (z dodatkowymi scenami i zmienionymi dialogami) oraz limitowanej (nieocenzurowanej). W tej ostatniej na tym kadrze nie ma skrawków materiału.
W zamierzeniu anime miało być parodią „Marii”. Sprzyjał już temu sam absurdalny pomysł, który jednak nie został właściwie wykorzystany. Oglądając serial odczuwa się notoryczny brak namysłu, co właściwie ma być przedstawione, a bardzo często też brak elementarnej logiki – na przykład w scenie retrospekcji z pierwszego spotkania Yuyi i Hikari dziewczęta przypadkowo wpadają na siebie na tyłach pseudokościoła, Hikari zaczyna uciekać, nie powiedziawszy słowa, a Yuya ją gonić. Ostatecznie dopada dziewczynę i powala ją na ziemię, gdzie obie leżą w bardzo sugestywnej pozycji. Potem dziewczyny wymieniają się imionami i decydują na dzielenie pokoju w dormitorium, a Yuya (będąca narratorką sceny) wyjaśnia widzowi, iż wtedy właśnie zakochała się w Hikari. Albo kiedy Shizuma zwraca się do Nagisy imieniem Kaori, młodsza dziewczyna dostaje ataku płaczu i wybiega w szalejącą na zewnątrz burzę, mimo iż wiedziała o pierwszej dziewczynie Shizumy. Takich scen jest w anime mnóstwo.
Kolejną kwestią jest granica między parodią/ inspiracją a plagiatem. Twórcy „Chaosu” ewidentnie ją przekroczyli. Oglądanie serialu było dla mnie osobliwym przeżyciem – wcześniej miałam już „na koncie” „Marię”, wobec czego różne myśli mi chodziły po głowie, gdy teraz miałam powtórkę z rozrywki – „Strawberry panic” to po prostu „Maria” w bardziej krzykliwych kolorach i z dodatkiem seksu (o nim za chwilę), wprowadzone w anime dodatkowe bohaterki to skóra ściągnięta z uczennic Lilian (prywatna szkoła katolicka w „Marii”), a oryginale heroiny też zostały tak „przerobione”, by ich charaktery i relacje odpowiadały tym ze starszej serii. Filmowcy nie silili się nawet na przykrycie całości przysłowiowym listkiem figowym – poszczególne sceny i watki fabularne występują dokładnie w tej samej kolejności, co w „Marii”, wprowadzono nawet system Etoile będący odpowiednikiem systemu siostrzanego w cyklu powieściowym Konno. „Truskawkowa” Etoile to dziewczyna będąca kimś w rodzaju reprezentantki szkoły – musi przodować w nauce i zachowaniu, uświetnia swoją obecnością zawody szkolne i wręcza nagrody zwycięzcom – jak Róże z samorządu szkolnego w „Marii”. Etoile wybierana jest co roku w… konkursie tańca klasycznego. W związku z czym musi mieć partnerkę do tańca. Wybór Etoile możemy podziwiać w ostatnim odcinku. Jest on niezwykle ekscytujący, ponieważ oprócz lesbijskiego konkursu tańca mamy tam też coś, co jako żywo wygląda na ślub lesbijski, ba, jest nawet porwanie panny młodej! I w tym momencie stężenie absurdu, nie tylko językowego, sięga zenitu.
A teraz coś, na co wszyscy czekali – „truskawkowy” seks! Oczywiście w wersji lesbijskiej. Serial był wyświetlany w paśmie dziennym, oczywiście więc nic pornograficznego nie mogło się w nim znaleźć, niemniej jednak zawiera bardzo dużo erotyki. Szczególnej erotyki. W większości mang yuri można zauważyć poważny niedobór elementu cielesnego – autorzy skupiają się głównie na przedstawianiu powolnego (zawsze powolnego) budowania więzi między dziewczętami, a gdy te już odkrywają, że są dla siebie czymś więcej niż przyjaciółkami, czytelnik może podziwiać dużą ilość trzymania się za ręce, przytulania, a nawet niewinne pocałunki!

Scena miłosna Shizumy i Kaori

Scena z mangi – Yaya molestuje Hikari w bibliotece

Scena miłosna Hikari i Amane

Podwodny pocałunek Shizumy i Nagisy
Specjalnie na amerykański rynek została też publikowana manga autorstwa Namuchi Takumi – ostatecznie powstały dwa tomy, w skrócie streszczające mniej więcej 1/3 powieści. Zbiorcze wydanie mangi, wraz z dwoma dodatkowymi rozdziałami, zostało niedawno w Stanach opublikowane jako „Strawberry Panic Omnibus”, w czerwcu z kolei zostanie tam wydana powieść. „Chaos” zwyciężył też w ankiecie portalu Yuri.pl i wydawnictwa Waneko, w związku z czym zostanie najprawdopodobniej wydany w naszym kraju w raczej bliższej niż dalszej przyszłości. Jestem bardzo ciekawa, jak zostanie przyjęty…
[cdn.]
Autorzy:
Aleksandra Lazarek
studentka anglistyki na Uniwersytecie Śląskim ucząca się języków azjatyckich. Jej zainteresowania obejmują zagadnienia kolonizacji i postkolonializmu, historię i kulturę nie-białych mieszkańców obu Ameryk, wszystko, co związane ze Wschodnią Azją, zoopsychologię, anatomię ewolucyjną, wyższą fizykę, mistycyzm i teorie z pogranicza nauki oraz fenomen fanfiction. Pokorny sługa kotki – Tej, Która Ma Wiele Imion, a która obecnie dla świętego spokoju została Małpą.
Skomentuj