Kolejnym fenomenem społeczności gejowskiej (czy lesbijki także się w to bawią- nie udało mi się ustalić) jest sado- masochizm. W skrócie s/m. Dla niektórych gejów jest to rodzaj gry, zabawy w której męskość, rytuały i ból odgrywają niepoślednią rolę i są w sposób szczególny celebrowane. Zabawa ta polega z grubsza biorąc na tym, ze kochankowie przyjmują i trzymają się w trakcie rytuału, seansu, gry miłosnej czy tez tylko kopulacji ściśle określonych ról, opierających się na podziale wolności oraz władzy. Pan i niewolnik, dominujący i uległy. Innym często spotykanym skrótem jest BDSM czyli złożenie takich angielskich pojęć: Bondage & Discipline, Dominance & Submission, Sadism & Masochism. Ten rodzaj seksu określany bywa też czasem mianem Kinky Sex, Leather-sex czyli seks skórzaków.
Markiz de Sade i jego dziedzictwo.
Innym filmem godnym obejrzenia jest „Cruising” Willama Friedkina z 1980. W Polsce film ten był rozpowszechniany pod tytułem „Zadanie specjalne”. W filmie młody policjant musi wejść w środowisko homoseksualne (skórzaków!) by zdemaskować bestialskiego mordercę. Steve staje się stałym gościem ich lokali i ma nadzieję, że uda mu się zwrócić uwagę podejrzanego. Przy okazji odkrywa swoją nową, dotychczas nieuświadomioną naturę. W roli Steva wystąpił młody Al Pacino. Von Sacher – Masoch (1836-1895) był zaś historykiem i powieściopisarzem. We wszystkich swych książkach opisuje sceny chłosty, a sam autor uwielbiał być bity przez odziane w skóry kobiety, najlepiej starsze.
Wiele przykładów sado-masochizmu znajdujemy w historii kościoła katolickiego. Biczownicy byli masowym ruchem pokutników, wędrujących po miastach i wsiach dwunastowiecznej Europu i nawołujących wiernych do umartwiania ciała. Ich ciała spływały ponoć krwią, a scenę takiego przemarszu biczowników zobaczyć możemy w filmie Krzyżacy A. Forda. Innym przykładem dziwacznych praktyk ocierających się o masochizm, rzadziej sadyzm, znajdujemy w legendach o świętych. Opisy umartwień „członków wszelakich ku przykładowi maluczkich” to istne podręczniki kunsztu s/m. Na przykład Margaret Maria Alacoque, która w 1920 roku ogłoszona została świętą, była mniszką żyjącą w wieku XVII. Pobożna ta zakonnica z miłości do Jezusa wycinała sobie na piersiach jego imię, a gdy rana zbyt szybko się goiła, polewała ją woskiem ze świecy i przypalała. Podobnie dziwaczną pobożność wykazywała święta Maria Magdalena de Pazzi, która w ekstazie naga chłostała się gałązkami pokrzywy lub tarzała się w kolczastych krzewach. Ponoć przywiązywała młode nowicjuszki do krzyża, wyzywała je, chłostała i polewała gorącym woskiem.
Kultura nasza oparta na hierarchii władzy i przemocy, lecz przemoc ta jest skutecznie maskowana, faryzejska i zawoalowana; nieszczera. Rodzice mają władzę nad dziećmi, mężowie nad żonami. Kapitaliści nad robotnikami, bogaci nad biednymi, dyrektorzy nad sekretariatkami; w końcu heterycy nad homosiami. Kultura s/m odwraca te sytuacje i zamienia na grę postaw i zabawę ról. W tej grze zastraszana sekretarka może stać się dominą, biedny kierowca mieć władzę nad bogatym dyrektorem, małolat ze szkoły nad nauczycielem, a każdy może się odreagowując spełnić swe skrzętnie ukrywane pragnienia i erotyczne fantazje.
Przygody sado- masochistyczne mają też aspekt terapeutyczny. To swoista psychoterapia dla obu stron, pod warunkiem, że poddają się one jej dobrowolnie. Odgrywanie ról, przyjmowane pozycje, stosowanie odpowiedniego języka, swoiste rytuały stanowią o bogactwie i misterium układów s/m. Ukazywane przy tym mroki duszy, jej ciemna strona mocy pozostają przy tym na zawsze tajemnicami alkowy i nie mogą być profanowane w zwykłych seksualnych zabawach. Atmosfera niezwykłości i niepewności dodaje swoistego febliku. Stosowane nierzadko narkotyki, stymulanty, alkohol czy tzw. popersy powodują rozluźnienie i brak zahamowań. Dziwna, mroczna strona środowiska LGBT to właśnie BDSM. Fenomen ten istniał zawsze od starożytności, poprzez mroki średniowiecza z jego inkwizycją i inkwizytorskimi praktykami. Wraz z rewolucją seksualną również praktyki s/m znalazły się na drodze od- tabuizowania.
Skórzaki są na świecie
Po II wojnie światowej męska scena homoseksualna skórzaków wykształciła się w amerykańskiej subkultury band/ grup motocyklowych. W roku 1972 Larry Townsend opublikował Leatherman's Handbook, nazwany później „Old Guard“ w którym zawarł swoisty, oparty na całej masie przepisów odnośnie zachowań kodeks skórzaków. Opis ten dotyczył konkretnych ról i sposobów ich realizowanania, wykluczający tzw. switsch- czyli zmianę ról master na slave lub odwrotnie w trakcie trwania układu. New-Guard powstał natomiast w 1990 jako reakcja na ruch Old Guard z jego wewnętrznymi ograniczeniami. Nowy kodeks dopuszczał np. switch i rozpoczął żmudny proces uwzględniania aspektów psychologiczno- duchowych w grach s/m.
Na początku lat 70 w USA i w Europie powstały pierwsze bary dla skórzaków, do których wpuszczani byli tylko mężczyźni noszący skórzane uniformy. W 1974 w Londynie powstało ECMC, European Confederation of Motorcycle Clubs, organizacja zrzeszająca klubu skórzaków z wielu krajów europejskich. W 2005 do ECMC należało już 5000 członków z 44 klubów. W październiku 1974 w Berlinie powstał Motorsport-Club Berlin (MSC), pierwsza niemiecka organizacja skupiająca skórzaków. Scena niemiecka uchodzi za najbardziej prężną w Europie zaraz po angielskiej.
Na świecie organizowane są specjalne imprezy branżowe dla skórzaków. Folsom Street Fair jest taką Open-Air- imprezą, kończącą odbywający w San Francisco Leather Pride Week. Jest to największa na świecie impreza istniejąca od 1984. Najbliżej nas w Berlinie od 2004 organizowane jest Folsom Europe w pierwszym tygodniu września w dzielnicy Schöneberg. Od 1979 organizowane są tez w Chicago wybory International Mr. Leather. Ponad 50 kandydatów z Europy, USA, Australii oraz Kanady bierze udział w tym pokazie skór, bród wąsów oraz muskułów.
Nad Wisłą i Odra czyli nad Szprewą i Wartą
Miłość od pierwszego pocałunku
Piotr ma 32, Grześ 35 i obaj pochodzą ze Śląska. Grześ jest mistrzem czyli masterem, Piotr niewolnikiem, co w branży s/m określane jest mianem slave. Zwykła żyjąca w dużym mieście para. Typowy związek. Podział ról związany z ich seksualnymi upodobaniami dominuje 30- 40% ich wspólnego życia. To rodzaj wspólnego hobby. Obaj opowiadają o sobie niczym majsterkowicze, składający modele statków lub samolotów: co i w jaki sposób robią ze sobą w łóżku, w piwnicy, na branżowych zjazdach i spotkaniach.
Poznali się typowo, przez Internet. Na niemieckim profilu gayromero zamieścili nawet swoje fotki, a gdy się okazało, ze obaj pochodzą z Polski i są niemal sąsiadami, zdecydowali się na spotkanie. Obaj umówili się w lokalu heteryckim. Czemu? Nie chcieli uchodzić w gronie znajomych i nieznajomych gejów za parę. Grę wstępną omówili na czacie. Wszystko zadziałało. W lokalu nie było nikogo a Piotr od razu przystąpił do rzeczy, padł na kolana i ucałował glany Grzegorza. Niby nic a tak to się zaczęło. Niby nic a wyszedł związek s/m.
Zanim poznałem Piotra- wspomina Grzegorz, byłem zafiksowany na typowego skina i głownie takich szukałem. Na delegacjach do Berlina poznawałem ludzi w lokalach, ale w Polsce nie znalem nikogo takiego. Piotr wprawdzie nie był skinem, ale dla mnie ważne są u faceta twarz i oczy. Dlaczego skin? To swego rodzaju ikona- fetysz. Każdy szuka to czegoś innego. S/m to rodzaj postrzegania i traktowania innych ludzi, gotowość przekraczania granic. Jak znajdziesz to czego szukasz- wygrałeś. Rozmiary członka – to sprawa drugorzędna.
Niech żyją młode żądze
Piotr i Grześ są ze sobą już trzy lata. Ponoć właśnie praktyki s/m trzymają ich razem. Każdy odkrył swoje pragnienia i żądze inaczej. Grześ przez fisting, czyli technikę polegająca na wkładaniu palców a w końcu całej ręki w odbyt partnera. Mając 23 lata – kontynuuje Grześ- spostrzegłam, ze w rozkoszy, którą daje seks nie chodzi tylko o orgazm i wytrysk. Olbrzymią rolę odgrywa podniecenie, oraz balansowanie na granicy rozkoszy i bólu.
Piotr od dzieciństwa był drobnej postury, słaby i uległy. Nie przeszkadzało mu to jednak a w myślach snuł masochistyczne fantazje. Czytał o niewolnikach w starożytności, o ich losie i praktykach, które musieli znosić bez szemrania na rozkaz kapryśnego i srogiego pana.
Jak dokonuje się inicjacja? Zazwyczaj na wyjeździe na wspólny obóz gdzie spotykają się niewolnicy i ich późniejsi władcy- masterzy. Ta uległość i wejście w rolę trwa czasem tylko do zakończenia imprezy, czasem jednak układ mimo rzadkości kontaktów oraz odległości trwa miesiącami a nawet latami.
Co lubi klasyczny skórzak? Nie ma tu reguły. Wszystko jest kwestią zaufania do partnera i powolnego odkrywania swoich potrzeb psychicznych oraz przesuwania granic.
Nie chodzi o ból
To nie ból jest najważniejszy. Trzeba najpierw nastawić się mentalnie, a dopiero potem powolne dozowanie bólu i rozkoszy nabiera aspektu erotycznego. Inaczej wtedy postrzega się ciało. Następuje moment ufności. Całkowitego oddania. Kiedy czuję, że jestem od kogoś zupełnie uzależniony, związany; ten ktoś jest silniejszy, ja jestem unieruchomiony a on ukryty pod maską. Albo gdy kontroluje moje ruchy, reakcje, nawet mój oddech- snuje teraz opowieść Piotr. – czuję się wtedy słaby i odczuwam wstyd. Wstyd upokorzenia ale i satysfakcje z bycia upokorzonym. Okazuje się, że wstyd odgrywa w praktykach s/m całkiem sporą rolę. Już samo przyznanie się do pragnienia bycia slave łączy się z poczuciem wstydu. Nie koresponduje to z moim poczuciem godności ani z pozycją zawodową. Konstelacja master- slave to jednak także parasol ochronny. Tu mogę mój wstyd i upokorzenie kontrolować. Jest to jednak możliwe wtedy , gdy ma się bezgraniczne zaufanie do partnera.
Mały master i niewolnik olbrzym
Wygląd zewnętrzny nie odgrywa w subkulturze s/m tak decydującej roli jak u klasycznych „nieperwersyjnych” gejów. Bywają niewolnicy olbrzymi i masterzy mikrusy. Oczywiście wiek jest nie bez znaczenia, przy czym preferowani są starsi (30-45) masterzy i młodzi niewolnicy. Liczy się doświadczenie oraz fantazja. Decydujące bywa też wyposażenie w lokum i odpowiednie gadżety. No i inscenizacja, umiejętne wprowadzenie w nastrój. Czynniki działające na wyobraźnię. Scena s/m oferuje takie możliwości osobom, które ze względu na braki urody odpadli by w innych gejowskich subkulturach już w przedbiegach. Sam seks okazuje się nie najważniejszy. Początkowe napięcie genitalne traci na znaczeniu, erotyzm zakreśla tu niezwykle szerokie kręgi i obejmuje wszystkie członki całego ciała. Powstrzymywanie się od orgazmu jest w praktykach s/m niezmiernie ważne, bo uczy kontroli nad energią erotyczną ciała i koncentruje ją często poza sferą analno- genitalną. Każda sesja powinna mieć swoją dramaturgię, napięcie powinno wzrastać, osiągnąć punkt kulminacyjny oraz tzw. rozwiązanie, gdy sklave bywa dosłownie rozkuwany lub rozwiązywany. W tej kulturze tatuaże i piercing odgrywają także ważną rolę. Podobno z psychologicznego punktu widzenia ból i rozkosz są często tożsame. Po osiągnięciu orgazmu ból zastępuje w członkach rozkosz. Sesje trwają od kilku- kilkunastu godzin, do kilku, 2-3 dni. Zarówno Piotr jak i Grześ podkreślają, że nie może to odbywać się czysto mechanicznie, s/m to paradoksalnie także język miłości, oddania i bliskości. To taki równoległy świat, w którym można przesuwać granice i zawieszać reguły istniejące w tym drugim, normalnym świecie odczuć. Estetyka homo s/m różni się także od heterycznej. W pierwszej dominuje czerń i skóra, w drugiej czerwień oraz zamsz i jedwab. Elementy stroju są też inne, buty dominy różnią się zasadniczo od glanów mastera. Na heterycznych sesjach s/m spotyka się także transwestytów, co że względu na dominujący kult męskości w homo s/m scenie jest zupełnie niespotykane. Dominującymi ikonami kultury s/m są robotnik, motocyklista, kierowca, skin. Skater tu by nie pasował, bo za młody. W sesjach s/m chodzi o zdobywanie i pozbawianie partnera „męskości” w rozumieniu- samczej dominacji. Żadne zatem „gender play” nie wchodzą w grę. Pasywność i oddanie nie uchodzi jednak za „pozbawienie męskości” czy kastrację (w przeciwieństwie do więziennego cwelenia- ale to już inna bajka).
Potrzeba odwagi
W środowisku fetyszystów i miłośników s/m, które jest stosunkowo małe w gejowskiej populacji, przeżywa się ponowny, głębszy coming out. Nie jest łatwo przyznać się przed sobą i innymi o swoim zboczeniu, aberracjach i perwersjach. W Polsce uchodzi to nadal za coś wstydliwego i niepokojącego (choroba perwersji i zboczenia w opozycji do zwykłych, normalnych gejów), podczas gdy na Zachodzie bycie perwersyjnym uchodzi za modne i fascynujące. Łączy się to często z brakiem akceptacji u tych „normalnych” i praktykujących seks bez „udziwnień”. Kryje się za tym bardzo konkretne pytanie: skąd się to bierze? Strach przed innością, oraz inne tak charakterystyczne dla homofobii przejawy braku tolerancji występują także wewnątrz środowiska gej&les w stosunku do „perwersów”. Piotr twierdzi, ze każdy z nas boi się mroków własnej duszy oraz ciemnej strony swojej jaźni. Nie oznacza to oczywiście, ze każdy gej ma takie zboczone pragnienia, zachcianki i fantazje. Chęć oddania się we władanie innych nie musi być potrzebą wszystkich, ale spotyka się coraz częściej w praktykach alkowy. Wiązanie w czasie stosunku, kneblowanie, klapsy, lizanie, gryzienie, to nie tylko wachlarz możliwości wykorzystywany w praktykach s/m. To zdarza się także w czasie „normalnego” i klasycznego ciupciania. Dla niektórych masochizm to „chora” forma poszukiwania silnego faceta, „autorytetu-władcy”, wyraz podświadomego dążenia do śmierci i autodestrukcji, rodzaj nienawiści skierowanej wobec samego siebie. Sadyzm zaś to realizacja potrzeby dominacji, wywoływania z podświadomości męskich instynktów agresji i walk. Jest w tym coś niepokojącego, dlatego lepiej się do tego nie przyznawać i trzymać od tego z daleka. Potrzeba zatem odwagi by przyznać się do tego przed samym sobą, znajomymi, oraz by zacząć to praktykować.
Ostrożność i zaufanie
Początkujący zaczynają zazwyczaj jako ulegli i masochiści. Nie możesz być dobrym masterem jeśli nie poznasz i doświadczysz sam tego, czego sam przysparzasz. Doświadczenie i zaufanie po obu stronach jest najważniejsze. I miłość, która w takich związkach układach i spotkaniach paradoksalnie jednak istnieje. Ważne by swój trafił na swego a największy jest ambaras, żeby dwoje (dwóch) chciało na raz tego samego. Na zachodzie wypracowano nawet na bazie różnokolorowych chust swoisty kod rozpoznawczy, pomagający dogadać się bez zbędnych słów. Ten tzw. hanky code Polega na umieszczaniu w tylniej kieszeni spodni jeansowych lub skórzanych chusty w odpowiednim kolorze po stronie lewej lub prawej. Lewa strona oznacza aktywnego a prawa pasywnego ewentualnego uczestnika przyszłej zabawy. (szczegóły na: www.innastrona.pl/por_hanky.phtml)
Polecane strony to:
http://de.wikipedia.org/wiki/Sadomasochismus
http://de.wikipedia.org/wiki/BDSM
http://de.wikipedia.org/wiki/Lederszene
oraz jedyna znana mi polska strona
tłumacz, belfer, germanista, publicysta, gej, komunista, ateista, czasami „mason” i anty-kaczysta. Ostatnio feminista i antyglobalista. WYKSZTAŁCIUCH. Współpraca z portalami homiki.pl, innastrona oraz magazynem Replika.Autorzy:
Janusz Boguszewicz
[Re: Sado- maso, czyli czy byłeś grzeczny.]
„Dziwna, mroczna strona środowiska LGBT to właśnie BDSM.” – a ja durny myślałem, że po tej dziwnej stronie stoją ciotki-dewotki i kryptociotki. Ale żem ograniczony:) Chyba każda publikacja na temat s/m nie może obyć się bez choćby wzmianki o Markizie.
Jak dla mnie twórczość D.A.F. de Sade’a to przede wszystkim najbardziej pesymistyczna wizja kondycji człowieka. To rzeczywistość, której sadystyczny potwór ma miażdżącą przewagę nad całymi zastępami niewinnych pobożnych dziewic i młodzieńców.
[Re: Sado- maso, czyli czy byłeś grzeczny.]
Bardzo ciekawy artykuł! Dzięki autorowi mogłem pogłębić historię, otoczkę i kulisy s/m. Wreszcie. Dla każdego to, co lubi.
[Re: Sado- maso, czyli czy byłeś grzeczny.]
Sam jestem zwolennikiem „normalnego homoseksu” ze wszystkim „jak idzie”. Granie rol ( role-playing ) i troche lania tez moge zrozumiec. Nie rozumiem jednak wycu z wkladaniem do tylka reki po lokiec. W koncu sluzowka rectum tez ma swoje ograniczenia. Widzialem kiedys film – facet wkladal dwie rece do odbytnicy i to prawie po lokcie. Ussz…jedynym pozostalym wrazeniem jakiego doznalem po obejrzeniu tego filmu byl bol w tylku – chyba mam nieprawdopodobnie empatyczny. Zastanawiam sie co nowego wymysli sie wkrotce na tym obszarze kinky sexu. Czy bedzie to taki „Mini-Me” wchodzacy i wychodzacy z odbytnicy, czy moze cala ich armia. Dla mnie osobiscie fisting (FF) to zwykly freak show i efekciarstwo, nic wiecej. Nasze mozgi sa stworzone do myslenia, nasze ciala do aktywnosci fizycznej – do tego sa tak piekne – stworzone przeciez na obraz i podobienstwo boskie i kazda czesc naszego ciala zasluguje na uwage i pieszczoty. A te wkladane 2 litrowe termosy, butelki i gary to na litosc powinny miec miejsce w szafie kuchennej a nie odbytnicy.
[Obelix już nie Obelix]
Udeż w stół … odezwą się nożyce. Podobno autor i admin jedynej w Polsce strony s/m Obelix nie chce być już nazywany Obelixem. (zgadnijcie dlaczego!) Proszę zatem redakcję o stosowne sprostowanie. Niestety nie podaje jak go teraz nazywać należy. Proponuje MASTER.
[Re: Sado-maso, czyli czy byłeś grzeczny.]
Panie Januszu… no coś tam niby gdzieś dzwoni, ale tak właściwie to niezbyt chyba wiemy w którym kościele, nieprawda?
[Re: Sado-maso, czyli czy byłeś grzeczny.]
tak, PAN byl zadowolony i powiedzial z zadowoleniem ze jestem dobrym sklave. tym urodzonym sklave, ktory wyczuwa swoje miejsce bedac na sluzbie i zna swoje miejsce i zakres zaszczytnych obowiazkow.
[Re: Sado-maso, czyli czy byłeś grzeczny.]
PAN m.in. powiedzial; niewolnikem sie nie bywa.
niewolnikiem trzeba byc zawsze i wciaz. To prawda, gdybym mieszkal blisko PANA przed JEGO przyjazdem z pracy czekalbm na czterech lapach na wycieraczce i na JEGO widok skomlal o zaszczytna sluzbe u NIEGO.
[Re: Sado-maso, czyli czy byłeś grzeczny.]
ale czyli no no
[Re: Sado-maso, czyli czy byłeś grzeczny.]
Zdecydowanie dzwoni, ale nie trafiło i wybiło kolegę gdzieś hen na orbitę. Dlaczego sprowadzamy BDSM do LGBT??? Litości.
Ten artykuł jest tak trafny, jakby na podstawie tego,że dziś w piątek mam 22.40 na zegarku, wysnuć wniosek, że zawsze jak jest 22.40 to MUSI być piątek.
Najpierw czytać, potem pisać. W środku się zastanowić. Warto – polecam.
[Re: Sado-maso, czyli czy byłeś grzeczny.]
Zapomniałem dopisać: taka strona istnieje http://www.google.pl się nazywa. Autor widać nie zan. Jak się wpisze BDSM – to wyskoczy dużo stron. Kilka z sensem… to jakby on poczytał przed pisaniem następnych wnisków swoich, może uniknie śmieszności.
W mniejszości BDSMowej tkwię kilkanaście lat. Autor wyraźnie widać nie.