Dni równości oraz parada a'la wiec stały się pretekstem do ogólnopolskiej debaty na temat sytuacji i miejsca gejów i lesbijek w Polsce. Homiki dołożyły swoje trzy grosze. W sobotnio-niedzielnym wydaniu Słowa Polskiego – Gazety Wrocławskiej ukazał się wywiad z Pawłem Walczakiem – współzałożycielem portalu homiki.pl.
Magdalena Piekarska: Mimo zakazu zorganizowania parady równości jedzie Pan do Warszawy?
Paweł Walczak: Nie tylko ja. Większość z nas chciałaby się tam znaleźć. A zakaz? Z tego co wiem, z warszawskiego urzędu nie wypłynęło oficjalne zawiadomienie. Zresztą nie jedziemy na paradę, chcemy wziąć udział w ośmiu wiecach, jakie odbędą się w stolicy. Historia zatacza koło. Lech Kaczyński, pytany o tegoroczną paradę powiedział: „nie, bo nie”. A dwadzieścia lat temu, kiedy działał w opozycji, też chciał wyjść na ulicę. I ówczesne władze mówiły: „nie, bo nie”. Jednak mimo to wychodził, by protestować. My też nie rezygnujemy z naszego pomysłu. Szacuję, że będzie tam kilka tysięcy gejów i lesbijek. To i tak niewielki procent, biorąc pod uwagę ich liczbę w Polsce.
Jaka to liczba?
Około dwóch milionów z czego we Wrocławiu mieszka trzydzieści tysięcy.
Aż tyle?
To może ja teraz zadam pani pytanie. Rozmawiała pani kiedyś przedtem z gejem?
Tak. Raz na pewno – rozmówca sam przyznał się do orientacji. Ale sama o nią nie pytam.
I tak jak większość osób, nie zdaje pani sobie sprawy, że homoseksualiści są w każdej grupie społecznej. Leczą nas, uczą nasze dzieci, są wśród kolegów z pracy, przyjaciół. Rządzą miastem, państwem. Problem polega na tym, że ludzie nas nie znają. I boją się tego, czego nie znają. Stąd stereotypy, nieprzyjazne nastawienie.
I przemarsz przez Warszawę miałby to zmienić?
Tam oczywiście pojawi się wycinek naszej społeczności. Do której przynależą pani koledzy z pracy, nasze dzieci, rodzina, przyjaciele, o których orientacji zwyczajnie nie wiemy. Nie wiemy, bo oni boją się przyznać. Ja też miałem opory, dostałem kilka razy po głowie, ale mówię o tym otwarcie, bo uważam, że tak jest uczciwie. Nie robimy tego dla siebie. Bo to nie uczestnicy parady mają prawdziwy problem. W Nowej Rudzie, Bystrzycy i Pcimiu Dolnym siedzą dziewczęta i chłopcy, którzy mają kłopot ze swoją seksualnością. Nie mają z kim o tym porozmawiać. Może dzięki paradzie poczują się silniejsi, mniej samotni.
To może warto przenieść akcję do Pcimia Dolnego?
A pani pojechałaby do Pcimia?
Czemu nie.
Problem też w tym, że parada jest częścią większej akcji. Przyjeżdżają goście z zagranicy, są planowane spotkania, pokazy filmów. Siła oddziaływania parady w stolicy jest nieporównanie większa, niż gdybyśmy przemaszerowali przez małe miasteczko. Poza tym jeśli nasze organizacje mają problem ze zorganizowaniem przemarszu w stolicy jednego z największych krajów Unii Europejskiej to wyobraża sobie Pani co by się działo, np. w Kłodzku?
Co chcecie zamanifestować? Przeciwnicy parady obawiają się, że jest ona tylko wstępem do żądań – legalizacji związków, adopcji dzieci przez pary homoseksualne, których nasze społeczeństwo nie jest gotowe zaakceptować.
To jest też kwestia stereotypu. Dla pani rodzina to związek mężczyzny i kobiety. Dla mnie jest inaczej – jestem ze swoim partnerem od 5 lat, mamy wspólny samochód, mieszkanie, razem spłacamy kredyt. Walczymy o prawo do równego traktowania, do wolnego wyboru. Chcemy móc wybierać swobodnie – czy będziemy żyć z kobietą czy mężczyzną i czy będziemy mogli prowadzić wspólne, jawne życie. Chcemy normalności, nic więcej. Tego, żebym mógł usiąść z partnerem na parkowej ławce, trzymając się za ręce. I czuć się z tym swobodnie, bezpiecznie.
Nie jestem pewna, czy parada przełamie ten stereotyp.
Na pewno w tym pomoże. Sprawi, że ludzie nas zobaczą, przekonają się, że nie jesteśmy dziwakami z nastroszonymi piórami, epatującymi seksem. Moi rodzice też mówili o gejach wszystko, co najgorsze. Kiedy przyznałem się do orientacji, był szok. Myśleli, że zacznę gorszyć zachowaniem, że będę się przeginał – jak nazywamy gejowską ostentację w zachowaniu. A tymczasem okazało się, że wcale nie zacząłem bawić się lalkami, wręcz przeciwnie – interesują mnie szybkie samochody. I że jestem wciąż tym samym synem. Że jestem nadal taki sam. Znajomi, którym przyznaję się, że jestem gejem, nie chcą wierzyć. Mówią: „Ty? Chyba żartujesz! Przynajmniej byś sobie kolczyk przypiął”.
Czy Lech Kaczyński wam zaszkodził? Bo mam wrażenie, że wręcz przeciwnie – zakazem wywołał wielką dyskusję o granicach tolerancji, która nigdy dotąd nie odbywała się na taką skalę.
W ubiegłym roku też był zakaz, ale pojawił się w takim momencie, że geje i lesbijki nawet nie zdążyli zaprotestować. Teraz jest inaczej. Gdyby wydał zgodę, parada by się odbyła i po chwili nikt by o niej nie pamiętał. A teraz w mediach jest głośno o paradzie już od dwóch tygodni. Właściwie powinniśmy podziękować Kaczyńskiemu za wspaniałe nagłośnienie naszej dyskryminacji.
Rozmawiała Magdalena Piekarska
Źródło: Słowo Polskie – Gazeta Wrocławska
[Re: Jeśli nie Warszawa to Pcim Dolny]
bardzoładnie się spisałeś. a swoją szosą ja siedząc w tej gupiej wawce nie doceniam prasy lokalnej, która w polsce jest swoistym fenomenem. różne wybiórcze, rzepy, to zabawki dla wawki i krakowa, a cała polska czyta rozmaite słowa pollskie, gazety lubuskie, dzienniki bałtyckie. trzeba tam uderzać, oj trzeba co by o nas czytali, zastanowili się i wiedzieli. hihihi.
[Re: Jeśli nie Warszawa to Pcim Dolny]
Pozdrowienia dla Pawła 🙂 Bardzo dobry wywiad.
[Re: Jeśli nie Warszawa to Pcim Dolny]
szkoda ze spoleczenstwo Polskie jest jeszcze tak zacofane!!!